Sevilla i Sankt Petersburg – tam zagrają Polacy

Jeszcze kilka dni temu mieliśmy ogromne zamieszanie związane z powstaniem Super Ligi. Ostatecznie plany zakończyły się fiaskiem, ale podczas tego zamieszania można było usłyszeć, że twórcom nowych rozgrywek zależy wyłącznie na pieniądzach. Takie stwierdzenie jest zrozumiałe, aczkolwiek trzeba postawić sprawę jasno – wszystkim zależy wyłącznie na pieniądzach, nie tylko twórcom Super Ligi.

Euro 2020

Przykładów nie brakuje, ale skupmy się na jednym – mistrzostwach Europy. Już od dawna wiadomo, że turniej odbędzie się w dwunastu krajach. Taka decyzja spotkała się z ogromną krytyką, ale nic to nie zmieniło – koncepcja została niezmienna. Ba, nawet pandemia koronawirusa niczego nie zmieniła (oczywiście poza rokiem rozgrywania mistrzostw). Wiadomo, że obecnie trudno myśleć o podróżowaniu, ale wróćmy do momentu ogłoszenia decyzji – czy ktoś wtedy skupiał się na kibicach? Ponadto trzeba też wyraźnie zaznaczyć, że dwanaście miast gospodarzy to pozbycie się magicznej atmosferytylko przejazdy i przejazdy.

Kibice muszą być na trybunach!

Nie dość, że nie porzucono koncepcji o turnieju w całej Europie, to jeszcze zadeklarowano, że mecze mają odbywać się z kibicami. Spełnienie tego warunku nie sprawiało raczej większych trudności (a w każdym razie taki można wysnuć wniosek), ale warunek ten sprawił, że zmagania nie odbędą się w Bilbao i Dublinie. Tak się składa, że są to akurat te miasta, w których grać miała nasza reprezentacja. Dziś dowiedzieliśmy się, że Polacy zagrają w Sevilli i Sankt Petersburgu. Takie wybory oznaczają długie podróże, z którymi trzeba będzie sobie poradzić – tylko jak to zrobić? Ponadto po raz kolejny mamy przykład tego, jak ważne są pieniądze – bo, o co innego mogło chodzić?

Sportowa rywalizacja

Czy w tym wszystkim jest miejsce na sportową rywalizację? Można odnieść wrażenie, że zapomina się o tym, co najważniejsze. Pozostaje mieć nadzieję, że czas spędzony w samolocie nie będzie mieć wpływu na naszych piłkarzy – liczyć się powinna forma.