Przed nami finał mistrzostw Europy! W decydującym starciu zobaczymy Włochów i Anglików.
Co wydarzyło się w półfinałach?
Skupmy się jednak na przeszłości – półfinałowe starcia dostarczyły wielu wrażeń. Zresztą wystarczy powiedzieć, że w obu spotkaniach mieliśmy dogrywki.
W obu spotkaniach mieliśmy dogrywki i co więcej, raz potrzebowaliśmy rzutów karnych – chodzi oczywiście o mecz, w którym Włosi zmierzyli się z Hiszpanami. Gdyby ktoś nie wiedział, co się wydarzyło – po 90 minutach mieliśmy wynik 1:1. Obie bramki padły w drugiej połowie i trzeba przyznać, że pewnym momencie wydawało się, iż Włosi odniosą skromne zwycięstwo. Stało się jednak inaczej, ponieważ w końcówce wyrównał Morata (dla Italii trafił Chiesa). W dogrywce nie mieliśmy bramek i przyszła pora na karne. W karnych zaczęło się od ogromnych emocji, ponieważ po pierwszej serii mieliśmy 0:0. Potem mieliśmy już gole, aż do ósmego strzału – strzału Moraty (Donnarumma odbił piłkę). W następnej serii Jorginho strzelił bardzo pewnie i karne zakończyły się wynikiem 4:2 dla Włoch.
W drugim spotkaniu oglądaliśmy Anglików i Duńczyków. Wskazanie faworyta nie było trudnym zadaniem, ale rola faworyta nie zawsze przekłada się na murawę – Duńczycy grali naprawdę dobrze i objęli prowadzenie za sprawą Damsgaarda. Warte podkreślenia jest też to, że mogliśmy mówić o pierwszej bramce z rzutu wolnego i pierwszej bramce straconej przez ich rywali. Anglicy szybko wyrównali za sprawą samobójczego trafienia Kjaera, ale wynik remisowy utrzymał się do ostatniej minuty regulaminowego czasu gry. Przełom nastąpił w dogrywce, kiedy sędzia podyktował rzut karny dla Anglii. Karny raczej niesłuszny, ale czy ma to teraz jakieś znaczenie? Jakby tego było mało, Kane strzelił źle, ale miał okazję na dobitkę i bez problemu się zrehabilitował. Duńczycy nie byli już w stanie odpowiedzieć.
Kto wygra finał?