San Marino pokonane zgodnie z planem. Kolejna stracona bramka

Stosunkowo często słyszy się o tym, że nie można przed meczem nikogo lekceważyć. To prawda, ale czasem mamy tak wielką dysproporcję, że nie wypada stracić gola. Takim rywalem jest właśnie San Marino, a mimo tego po stronie strat mamy jedno trafienie. Z drugiej strony Polska strzeliła 7 bramek i bez wątpienia należy to pochwalić.

Odpoczynek przed spotkaniem z Anglią

Sporo mówiło się o tym, że spotkanie z San Marino to szansa, aby najlepsi piłkarze odpoczęli przed starciem z Anglią. W podstawowym składzie mieliśmy 8 zmian w stosunku do tego, co widzieliśmy z Albanią – zostali tylko Szczęsny, Moder i Lewandowski. Cała trójka grała do 45 minuty.

Skupiając się już na przebiegu meczu, wszystko toczyło się zgodnie z planem – Lewandowski strzelił gola już w 4. minucie. Kiedy rozpoczął się drugi kwadrans, było już 2:0 za sprawą Świderskiego. Ledwo zdążyliśmy się nacieszyć dwubramkowym prowadzeniem, a na naszym koncie znajdowały się 3 gole – w 21. minucie swoją drugą bramkę zdobył Lewandowski. Kolejne minuty można określić przestojem naszej kadry, aczkolwiek cały czas było widać, kto jest drużyną zdecydowanie lepszą. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa skończy się trzybramkowym prowadzeniem, w 44. minucie do siatki trafił Linetty.

Biorąc pod uwagę wspomniane wcześniej zmiany, drugą połowę rozpoczęły polskie rezerwy. Dodatkowo rozpoczęły w sposób fatalny – Piątkowski źle podał do Helika, piłkę przejął Nanni i w 47. minucie mieliśmy bramkę dla San Marino. Warto podkreślić, że to już drugi raz, kiedy tracimy gola z San Marino. Co więcej, nasi piłkarze wyglądali na przestraszonych i w pewnym momencie widać było, że rywale dążą do kolejnego trafienia. To im się nie udało i mecz zaczął się wyrównywać (jakkolwiek to brzmi). Z biegiem czasu oczywiście zyskaliśmy jakąś przewagę, ale absolutnie nie wolno mówić o dominacji. Zresztą piąty gol padł dopiero w 67. minucie – wtedy do siatki San Marino trafił Buksa. Ponadto długo zdawało się, że druga połowa zakończy się remisem, ale stało się inaczej – w 92. i 94. minucie dorobek strzelecki powiększał Buksa. Hat-trick podczas drugiego występu w kadrze to powód do ogromnej dumy. Nawet jeżeli rywalem jest San Marino.

San Marino – Polska 1:7 (0:4)
Bramki:
Lewandowski (6, 21), Świderski (16), Linetty (44) Buksa (67, 90+2, 90+4) – Nanni (47)